Ktoś, kto zna afrykańskie tradycje rodzinne, nie będzie tak zaskoczony. Ale to wciąż dość dziwaczne – kilka miesięcy temu nie znaliśmy Judith, Alfreda i Josepha, a teraz mówią na nas „Mum and Dad”.
Studenci z zagranicy, którzy przyjechali do Poznania i przyjęli nas jako rodziców zastępczych.
W ten sposób nasza aktywna rola w Poznań International Church coraz bardziej wymyka się spod kontroli, ale nam to nie przeszkadza… Przez wiele lat nasza rodzina tworzyła „bazę domową”, gdzie nie ma okresu kilku miesięcy bez zmian, gdzie różne języki i kultury przeplatają się, gdzie nieustannie stawiamy czoła wyzwaniom, dając miłość i troskę potrzebującym.
Jesteśmy wdzięczni za całe dobro, które mogliśmy ofiarować Kamili, a ostatnia wizyta u niej w Warszawie była zachęcająca. To z okazji odlotu z warszawskiego lotniska Jonathana, który wyjechał na kilka miesięcy do Pekinu, na koszt agencji modeli, która obiecała mu tam szereg zleceń. Europejscy modele są kochani w Chinach, a Jonathan ma odwagę i elastyczność, by sprostać temu wyzwaniu. Mamy nadzieję i modlimy się, żeby, pomimo dziwnego otoczenia pod każdym względem, był chroniony i znalazł pewną niezależność.
Nadążanie za szalonymi rodzicami nie zawsze jest łatwe dla Jadwigi, ale dzielnie się trzyma!
I jeszcze jedno… Nagle w połowie października zmarł Murek, jeden z naszych dwóch psów. A co się dzieje w rodzinie takiej jak nasza? Salus, nasz drugi pies, collie, rozpoczął strajk głodowy z żalu i tak naprawdę nie skończył tego, dopóki nie udało nam się odebrać Dago, szczeniaka rasy flat coated retriever. Ale ta dwójka się kocha!
|