Tak jak na blogu „Rozpowiadajmy!” już wspomniałem, planowanie naszej podróży do USA wcale nie było proste. Ale w końcu zrobiło nam to bardzo dobrze!
Zabawa w turystę nigdy tak naprawdę nas nie kręciła – podróżowanie do jakiegoś kraju z bliskim kontaktem z „miejscowymi” daje o wiele więcej! I chociaż mieliśmy bardzo intensywny program na Wschodnim Wybrzeżu, w Północnej i Południowej Karolinie oraz w Georgii, ciągle z prezentacjami, spotkaniami przy kolacji lub jakąkolwiek inną formą interakcji, z ciągłym dzieleniem się tym, czym się zajmujemy, było to wzbogacające!
Dla Mai i Jadwigi był to pierwszy wyjazd do USA. Sama podróż była dość męcząca, ale nikt z nas trzech nie cierpi na jetlag! W pierwszej nocy trochę się przespać i do dzieła!
Wszystkim, których spotkaliśmy i którzy teraz to czytają: dziękujemy za zorganizowanie spotkań, za gościność, za wsparcie, za nowe kontakty, za zachętę i modlitwę, za zaangażowanie i chęć wspólnej służby.
Jeszcze raz głęboki, głęboki ukłon podziękowania dla naszych rodzin goszczących, Freitagów, Hazenów, Weberów i Denleyów. Byliście fantastyczni!
I kilka dni w Arizonie na zaproszenie Nungesserów: niezapomniane! Zarówno wszystkie tak bardzo serdeczne kontakty jak i nasza podróż przez Red Rocks Sedony do Wielkiego Kanionu. Nigdy nie miałem doświadczenia, w którym zmysły absolutnie nie potrafią pojąć wspaniałości naturalnego zjawiska. Więc oto to.
Jak tu inaczej zakończyć niż znanym cytatem filmowym: „We’ll be back!” |